Cholesterol - jak obniżyć - fakty i mity
Cholesterol - fakty, mity i dlaczego Was trują zamiast leczyć?
Niestety żyjemy w czasach, gdy biznes farmaceutyczny truje Was dla kasy, zamiast leczyć, ale mało kto o tym głośno mówi.
Niestety żyjemy w kraju, w którym większość lekarzy rodzinnych została ze swoją wiedzą sprzed 30 lat do dziś, stąd nadal słychać zalecenia typu "nie jedz Pan jajek, smalcu, masła bo będzie wysoki cholesterol, jedz Pan margarynę" itp bzdury.
Nawet wyniki badań cholesterolu z krwi większość odczytuje błędnie, patrząc zupełnie nie na te cyfry, które mają znaczenie, dlatego dziś omówimy temat od A do Z, co mam nadzieję uratuje chociaż kilka osób.
Na początek więc co to jest ten cholesterol i do czego on nam jest potrzebny?
To takie cząsteczki, które mamy nie tylko we krwi, ale w całym organiźmie i jest on nam bardzo potrzebny do wielu rzeczy.
Przede wszystkim do produkcji hormonów, w tym testosteronu, pośrednio także do budowy mięśni.
Dzięki niemu możemy trawić tłuszcze i przyswajać te witaminy, które rozpuszczają się tylko w tłuszczach. Bez niego organizm nie potrafiłby korzystać z Witaminy D, która zapobiega większości chorób typu osteoporoza, nowotwory, choroby serca i wiele innych.
Przy zbyt niskim cholesterolu nie mamy szansy mieć dobrego humoru, bo jego poziom jest związany z poziomem serotoniny, czyli tzw hormonu szczęścia oraz nie funkcjonowałaby dobrze nasza pamięć.
To dzięki cholesterolowi właśnie goją nam się rany, odbudowują błony komórkowe, odrastają nam włosy i paznokcie.
Tyle dobrych cech cholesterolu, a co się dzieje, gdy mamy go za dużo? Długotrwały nadmiar cholesterolu powoduje odkładanie się go jako złogi, powiedzmy takie drobniutkie tłuste śmiecie, zarówno na organach jak i w żyłach.
A otłuszczone żyły = utrudniony przepływ krwi przez nie, tak jak trudniej przepływa woda przez wąż ogrodowy, gdy ktoś nadepnie na niego nogą, a w efekcie = nadciśnienie.
Drugie zagrożenie to udary/wylewy - gdy taki farfocel oderwie się od żyły i popłynie do mózgu, to żyłki w głowie są wieeeelokrotnie za małe, aby ten kawałek w nich się zmieścił, stąd kończy się to wspomnianymi tragediami.
Niestety mało kto patrzy poprawnie na wyniki badań cholesterolu, więc musicie to niestety umieć sami:
Całkowity cholesterol - widełki typowe w Polsce to ok. 140-220mg/dL - to na tą cyfrę patrzy większość, podczas gdy jest ona najmniej ważna, a w krajach bardziej cywilizowanych od nas np. w Japonii...UWAGA...usunięto tą cyfrę całkiem z kartki z wynikami i nie jest on w ogóle podawany pacjentom :) Słusznie, bo sam wysoki poziom cholesterolu całkowitego wcale nie musi oznaczać nic złego!
HDL - cholesterol tzw. dobry, im więcej go, tym lepiej, powinno go być co najmniej 40mg/DL
LDL - cholesterol tzw. zły, im mniej go, tym lepiej, powinno go być nie więcej niż 100mg/dL
Na co więc warto patrzeć w wynikach skoro nie na poziom całkowity? Na dwie rzeczy:
1. Stosunek cholesterolu całkowitego do HDL. Jeśli wynosi on poniżej 3 to bajka, jeśli poniżej 5 to także dobrze, od 7 wzwyż, a szczególnie powyżej 11 jest już z nami kiepsko i ryzyko wyżej wspomnianych chorób jest wtedy wysokie.
2. Trójglicerydy (TG) - i to jest najważniejsza cyferka w wynikach naszych badań, mówiąc po ludzku to ona właśnie oznacza jak bardzo mamy otłuszczone i zwężone żyły zalegającymi na ich ściankach fafroclami, widełki normy to zazwyczaj 50-140mg/dL
Teraz zrobi się naprawdę poważnie i smutno:
1. Jak można poprawić te wyniki nawet o połowę w 2 miesiące, co udowodniam kilka linijek niżej na wynikach podopiecznego Wojtka? Zmianą diety i trybu życia!
2. A co usłyszymy od 90% lekarzy? Dostaniemy receptę na truciznę - STATYNY, którą będziecie musieli brać codziennie do końca życia, która nic a nic nie leczy przyczyny, tylko dzień po dniu od nowa zbija cholesterol, a dokładnie mówiąc blokuje produkcję cholesterolu przez wątrobę, wyniszczając od środka przy okazji wszystkie organy. Ale za to biznes lekowy kręci się za Waszą kasę.
Rozwińmy obie te kwestie szerzej:
ad 1. Jak dietą obniżyć zły cholesterol, a podwyższyć dobry oraz obniżyć nawet o połowę ilość całkowitego? Dokładnie odwrotnie niż w bajkach sprzed 30 lat typu "nie jedz Pan codziennie jajek, jedz Pan tylko chude mięso najlepiej suchego kurczaka". Jest dokładnie odwrotnie, dieta bogata w tłuszcze, szczególnie w te zdrowe Omega-3: awokado, oliwa z oliwek, orzechy, migdały, masło orzechowe, olej kokosowy, smalec (smalec to w 85% to samo co olej kokosowy) a nie ograniczenie jajek zmieni nasze wyniki z tragicznych w jak najbardziej w normie.
Do tego suplementacja witaminami z grupy B, witaminą C, K i D, unikanie żywności wysokoprzetworzonej, zmniejszenie ilości węglowodanów ze zbóż (kolejny argument za śniadaniem białkowo-tłuszczowym zamiast legendarnej owsianki, która jest właśnie węglowodanami ze zbóż), unikanie tłuszczów trans (np. fast-foody, gotowe sosy) oraz porcja regularnej aktywności fizycznej dopełni sukcesu w 100%.
Jako przykład podam wyniki mojego podopiecznego Wojtka z 2017 roku i z lutego 2018 po zaledwie dwóch miesiącach naszej współpracy dietetyczno-treningowej.
Oto link do zdjęć wyników Wojtka sprzed wprowadzenia diety i po 2 miesiącach po zmianie odżywiania: http://www.trener40plus.pl/cholesterol-wojtek.jpg
Było: cholesterol całkowity: 249, w lutym już 189
Było: trójglicerydy: 237, w lutym już 69 czyli 4-krotnie mniej!
Zaręczam, że jajek, mięsa, oleju kokosowego, oliwy, masła orzechowego i innych tłuszczy Wojtek miał w tym czasie dużo i codziennie w diecie, wielokrotnie więcej niż gdy wyniki były fatalne :) Także mit o nie jedzeniu jajek - zapomnijcie o tym!
ad 2. Ponieważ mam jednego lekarza wśród podopiecznych, spytałem go, dlaczego zamiast informować pacjenta o możliwości wyleczenia problemu i choroby dietą, przepisują szkodliwe Statyny trując pacjenta i niszcząc mu organizm, aby poznać zdanie z drugiej strony barykady.
W odpowiedzi usłyszałem, że przyczyny są dwie i wina leży po obu stronach:
a) przyznał, że jako lekarz internista musi przyjąć 50-80 pacjentów dziennie, wiec ma kilka minut i musi wołać "następny proszę" i nie ma absolutnie jak ja na tłumaczenie ludziom co to tłuszcze, które to zdrowe, zresztą nie zna się na dietach i nie jest to jego działka
b) ludzie, w szczególności Polacy lubią i chcą brać tabletki (jesteśmy nr1 krajem w tym względzie w Europie), wizyta bez wypisania recepty nieraz oznacza skargę na lekarza. Ludzie biorąc tabletkę mają poczucie, że się lecza i wolą taki łatwiejszy sposób niż zmienianie swoich nawyków żywieniowych.
Niestety wiem, że ma on rację, ponieważ osobiście znam kilku kolegów, którzy wolą jeść czipsy, fast-foody i pić piwo co wieczór, brać leki na nadciśnienie, obniżenie cukru, cholesterolu itd, niż odstawić syf i wyleczyć chorobę i jej przyczyny zmianą diety.
Podam Wam jeszcze jedną przyczynę - produkcja i sprzedaż Statyn, czyli substancji zbijających poziom cholesterolu blokując jego produkcję przez wątrobę, to biznes wart w samym USA 4 MILIARDY DOLARÓW ROCZNIE. Nie znalazłem danych o Europie, ale podobno jest to drugie tyle, jednym słowem gdy nie wiadomo o co chodzi, chodzi o kasę :(
Ciekawostka nr 1: Problemy z cholesterolem nie zawsze pokrywają się z nadwagą i są od tego wyjątki - mam podopiecznego o wadze 160kg, który wyniki i cholesterolu i trójglicerydów ma idealne, a mam 68kg chudziaka, który ma je skopane, więc zawsze warto sprawdzić swoje wyniki.
Ciekawostka nr 2: Co druga osoba przyjmująca Statyny twierdzi, że problemy z cholesterolem u niego to choroba genetyczna "po tacie, dziadku i dieta by nic nie dała", fakty jednak są takie, ze takich osób jest...1% ze wszystkich chorych
Podsumowując:
1. Przyczyny złego profilu lipidowego to głownie: za dużo w diecie cukru, syropu glukozowo-fruktozowego, za dużo tłuszczy Omega-6 ze zbóż, za dużo węglowodanów, niezdrowych olejów roślinnych, stres, nadwaga, brak aktywności fizycznej, palenie papierosów, kiepska dieta, przede wszystkim za mało zdrowych tłuszczy w diecie.
2. Nie patrzymy tylko na wynik cholesterolu całkowitego bo nie on jest najważniejszy, a na stosunek opisany wyżej całkowitego do HDL, choć jest jeszcze kilka innych proporcji, które można także wziąć pod uwagę.
3. Nie wykupujcie od razu recepty na Statyny, bo wyszła Wam jakaś wysoka cyferka, tylko analizujcie wyniki najpierw mądrze sami lub z zaufanym, kumatym lekarzem bądź dietetykiem, a następnie weźcie się za wyleczenie choroby i przyczyny zmianą diety i stylu życia na bardziej aktywny i zdrowy, zamiast brać truciznę, która tylko codziennie będzie protezą nic tak naprawdę nie leczącą, ponieważ najnowsze badania jasno pokazują, że po 7-10 latach brania statyn zostaje z nas w środku...wrak :(
Jeśli znacie kogoś, kto się truje Statynami, udostępnijcie mu ten post, może uświadomi sobie, co tak naprawdę robi i że nie tędy droga do zdrowia.
Na pogaduchy zapraszam do naszej grupy Fit40+:
https://www.facebook.com/groups/fit40plus/
Przypominam, że możecie korzystać z kodu rabatowego -10% "trener40plus" na zakupy w sklepie SFD:
https://www.sfd.pl/sklep/
Na zdrowie!