"Nie mam czasu" to bzdura czyli przemiana Piotrka T. w 2,5 miesiąca
Nasz dzisiejszy bohater to kierowca zawodowy, który większość życia spędza siedząc za kierownicą. Gdy zgłosił się do mnie po dietę i rozpiskę treningów, sam miałem obawy, czy mogę mu pomóc, bo każdy chyba ma podobny obraz kierowców w głowie: je w barach na stacjach benzynowych hot-dogi tam gdzie akurat stanie zatankować, zero ruchu, spanie w kabinie, skrzynka piwa co wieczór do wypicia dla zabicia czasu, a pobiegać nawet nie ma jak bo trzeba pilnować auta na parkingu przez cały czas.
Jednak Piotrek wykazał się taką determinacją, że szybko zdobył mój szacunek i z czasem stał się jednym z moich ulubionych podopiecznych :) Niech jego przykład będzie motywacją i wzorem dla wszystkich, którzy twierdzą, że "nie mają czasu ćwiczyć, kiedy gotować, kiedy robić zakupy" itp.
Założenia diety były typowe, wyliczyłem, że będzie musiał zacząć jeść sporo więcej niż dotąd, pić więcej wody niż dotąd i wywaliliśmy z diety wszystko co było niezdrowe.
Powiedział, że gotować może wieczorami w kabinie na butli, a na dzień wymyśliliśmy takie posiłki kanapkowo-szejkowe, żeby mógł je zjeść na szybko nawet w trakcie jazdy. Po kilku tygodniach metabolizm się rozkręcił, jedzenie zaczęło się mieścić i poszło już z górki.
Ćwiczyć zaczął machając butlami z wodą na parkingu, a gdy z czasem stały się dla niego za lekkie, kupił sobie do zabierania w trasę cięższe hantle.
Gdy wracał na tydzień przerwy do domu, chodził na siłownię, a jego determinacja wzbudziła mój podziw - gdy wyjeżdżał o 9 rano w trasę na 2 tygodnie, potrafił wstać o 4 rano wcześniej tego dnia tylko po to, żeby zdążyć pójść jeszcze zrobić trening na siłowni przed wyjazdem!
Okazał się także kreatywnym kucharzem i jajcarzem :D potrafił napisać do mnie o 2.30 w środku nocy :D że właśnie gdzieś na granicy Włoch czy Holandii znalazł w sklepie dwa ciekawe sosy do mięs i chciał mi pokazać ich składy czy są OK - uwielbiam ludzi z takim zacięciem do tego, co robią ze 100% zaangażowaniem.
Zresztą nadal nieraz potrafi zadzwonić, żeby mnie powkurzać tym, że jest w jakimś ciepłym kraju gdzie jest lato :) i pochwalić się, że wymyślił nowe smaczne przepisy na kurczaka :)
Doceniam też jego szczerość, bo potrafi się przyznać, że wypił drinka z whiskaczem okazjonalnie, mimo iż wie że dostanie za to ode mnie ochrzan ;)
Biegać także okazało się, że można, jeśli się tylko chce - zaczął biegać rano dookoła auta na parkingach. Najpierw koledzy śmiali się z niego i pukali w czoło gdy to widzieli, ale gdy zobaczyli efekty u Piotrka, szybciutko już niektórzy zgłosili się do mnie także, określając swój cel krótko: "Chcę tak się zmienić jak Piotrek!" :D I kto teraz może się śmiać z kogo? :)
Zdjęcia lewe i prawe dzieli jedynie 2,5 miesiąca, ale za to sporo kilogramów i rozmiarów na pasku od spodni, a niedługo będzie mógł udawać sobowtóra Artura Szpilki, bo podobieństwo zaczyna być mocno uderzające :)
Mam nadzieję, że determinacja zostanie u mojego imiennika niezmiennie na wysokim poziomie i przed wakacjami będę mógł pokazać znów jego zdjęcia już z kaloryferem :)
Poproszę o lajki i gratsy dla Piotrka i niech będzie on przykładem na to, że "nie mam czasu, nie mam kiedy, nie mam jak" to tylko wymówka.